Pomiń polecenia Wstążki
Przeskocz do głównej zawartości
SSN Jan NiejadlikSędzia Sądu Najwyższego Jan Niejadlik
 
          W dniu 6 listopada 2006 r. w Krakowie zmarł sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku Jan Niejadlik
laur.gif
          Sędzia Jan Niejadlik urodził się w dniu 1 kwietnia 1921 r. w Grądach, w woj. krakowskim. Studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim ukończył w 1949 r., uzyskując tytuł magistra. W tym samym roku rozpoczął pracę w sądownictwie powszechnym, najpierw jako aplikant sądowy w okręgu Sądu Wojewódzkiego w Krakowie, a następnie jako asesor przydzielony do Sądów Powiatowych w Dąbrowie Tarnowskiej i Brzesku. W 1952 r. został sędzią Sądu Powiatowego w Brzesku, a następnie wiceprezesem i p.o. kierownika tego Sądu. W 1956 r. był sędzią Sądu Powiatowego w Tarnowie, a w 1957 r. został Prezesem Sądu Powiatowego w Bochni. W 1958 r. przeniesiono Go do Sądu Powiatowego dla pow. krakowskiego, w którym był prezesem w latach 1958-1966.
          W 1966 r. Jan Niejadlik został powołany na stanowisko sędziego Sądu Wojewódzkiego w Krakowie, w którym orzekał jako sędzia rewizyjny do 1976 r. Był także kierownikiem szkolenia i wieloletnim wykładowcą prawa procesowego cywilnego. W latach 1975-76 zajmował stanowisko sędziego Sądu Wojewódzkiego w Tarnowie, wspierając ten Sąd – w okresie jego tworzenia – swym jurysdykcyjnym doświadczeniem.
W dniu 29 października 1977 r. Jan Niejadlik został powołany na stanowisko sędziego Sądu Najwyższego w Izbie Cywilnej, które zajmował do przejścia w stan spoczynku, tj. do dnia 31 marca 1991 r.
Już jako sędzia w stanie spoczynku sędzia Jan Niejadlik współpracował przez ponad 10 lat z Sądem Apelacyjnym w Krakowie, pełniąc tam funkcję kierownika sekcji ds. szkolenia.
          W 1974 r. sędzia Jan Niejadlik obronił na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego rozprawę doktorską pt. „Kontrola rewizyjna postanowień poprzedzających wydanie wyroku w procesie cywilnym”, otrzymując w dniu 6 czerwca 1974 r. tytuł doktora nauk prawnych. Pisał artykuły i glosy, wykładał.
Sędzia Jan Niejadlik był wybitnym prawnikiem cywilistą, znawcą prawa procesowego cywilnego. Wydał dużo ważnych, niekiedy precedensowych uchwał i orzeczeń, często publikowanych i powoływanych w piśmiennictwie prawniczym. Wychował wielu uczniów – sędziów, adwokatów, radców prawnych. Był ważną Osobą w rozwoju naukowym kilku profesorów prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego.
          W uznaniu zasług dla wymiaru sprawiedliwości sędzia Jan Niejadlik odznaczony został m.in. Złotym Krzyżem Zasługi (1964 r.), Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1973 r.) oraz Oficerskim Krzyżem Orderu Odrodzenia Polski (1984 r.).
          Zmarł w Krakowie w dniu 6 listopada 2006 r. po krótkiej, ciężkiej chorobie. Został pochowany w dniu 11 listopada 2006 r. na cmentarzu parafialnym w Bolesławiu koło Dąbrowy Tarnowskiej.
J.G.

HOMAGIUM
 
          Sędzia Jan Niejadlik urodził się 1 kwietnia 1921 r., w Grądach, na ziemi tarnowskiej, w równinnym trójkącie między Wisłą i Dunajcem, który w ubiegłym wieku wydał kilku wybitnych prawników cywilistów, profesorów prawa i sędziów, także sędziów Sądu Najwyższego.
          Po wojnie podjął studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, które z tytułem magistra i świetnymi wynikami ukończył w roku 1949. Zaraz po studiach rozpoczął aplikację w okręgu Sądu Okręgowego w Tarnowie, a po jej ukończeniu – swą piękną, długoletnią karierę sędziowską. Najpierw został asesorem, by na rok wrócić w rodzinne strony, do Sądu Powiatowego w Dąbrowie Tarnowskiej, i spłacić dług swej Ojczyźnie. Szybko został mianowany sędzią Sądu Powiatowego w Brzesku, gdzie awansował na wiceprezesa. Potem krótko był sędzią Sądu Powiatowego w Tarnowie, a w 1957 r. – na fali popaździernikowych przemian – został prezesem Sądu Powiatowego w Bochni. Już wtedy okazał się nie tylko znakomitym, zdolnym i obiecującym sędzią cywilistą, ale także świetnym organizatorem. W 1958 r. został przeniesiony do Sądu Powiatowego dla powiatu krakowskiego, w którym przez 8 lat był prezesem. Bezpośrednio stamtąd, w 1966 r., awansował do Sądu Wojewódzkiego w Krakowie.
          Orzekał jako sędzia rewizyjny, wiele lat w słynnym stałym składzie – w Krakowie żywa była jeszcze wtedy tradycja małopolskich senatów – z sędziami J. Betlejem i S. Boryczką. Był liderem, sternikiem tego składu, wpływającym twórczo nie tylko na orzecznictwo Wydziału II, ale także całego okręgu Sądu Wojewódzkiego i podległych mu sądów.
          Już wtedy Sędzia Niejadlik wiele pracy poświęcał młodzieży prawniczej – aplikantom i początkującym sędziom. Od tego czasu datuje się również jego szczególne zamiłowanie do prawa cywilnego procesowego; prowadził wykłady, był kierownikiem szkolenia, podjął pierwsze próby w piśmiennictwie prawniczym. Choć był człowiekiem skromnym, na pozór nieprzystępnym, skupiał wokół siebie młodzież; umiał przekazywać swą bogatą wiedzę, traktował swoich uczniów bardzo poważnie, z odpowiedzialnością, pewnie dlatego też był przez nich traktowany równie poważnie, z wielkim szacunkiem i uznaniem.
          W 1975 r. powstało województwo tarnowskie, a w nim Sąd Wojewódzki z wydziałem cywilnym, zapełnionym debiutantami, szybko i niespodziewanie mianowanymi sędziami rewizyjnymi. Nie odmówił, gdy poproszono Go, żeby ułatwił pokonywać im pierwsze orzecznicze trudności. Przez niespełna dwa lata – ale ze skutkiem na kolejne dziesięciolecia – kształtował tarnowską judykaturę, do dziś wyróżniającą się dobrym stylem i dojrzałością.
         Dla wszystkich było jasne, że powołanie Sędziego Jana Niejadlika do Sądu Najwyższego jest tylko kwestią czasu. Ten czas nadszedł w 1977 r. Sędzia Jan Niejadlik, wówczas już doktor Jan Niejadlik, bo cały czas pracował naukowo i zdążył w 1974 r. obronić pracę doktorską, mianowany został sędzią Sądu Najwyższego w Izbie Cywilnej. I tak oto ten skromny, pracowity sędzia, nigdy nie pchający się na afisz i stojący z boku, stał się Sędzią Najwyższym. Los był dla Niego łaskawy, nie wszystkim wybitnym sędziom dane było w owym czasie dostąpić zaszczytu zasiadania w najwyższej instancji.
         Orzekał w Sądzie Najwyższym przez prawie 15 lat. Był jedną z podpór Izby Cywilnej, jednym z filarów jej procesowego skrzydła. Wziął udział w wydaniu setek, może tysięcy ważnych orzeczeń, niejednokrotnie jako sprawozdawca w składach powiększonych i pełnym składzie Izby. Wiele z nich było publikowanych i aprobująco komentowanych. Pozostał w pamięci jako bezbłędny analityk, mistrz przejrzystego, świetnie skonstruowanego, logicznego uzasadnienia, sędzia o znakomicie zorganizowanym warsztacie, sprawny i szybki.
          Szanowany i doceniany przez kolegów sędziów, nie zawsze przez prezesów, był uwielbiany przez pracownice sekretariatów, które do dziś – niewiele ich pozostało w Izbie – bardzo ciepło Go wspominają jako Człowieka niezwykle życzliwego, ceniącego ich pracę, niosącego pomoc.
          Dorobku Sędziego Niejadlika w jurydycznej skarbnicy Sądu Najwyższego nie da się przecenić. Niezatarte ślady Jego działalności pozostaną także w dorobku nauki i piśmiennictwa prawniczego. Oprócz artykułów i glos, pozostawił po sobie książkę o kontroli postanowień poprzedzających wydanie wyroku. To wybitne dzieło, wielokrotnie cytowane i powoływane, stanowi do dziś jedyną wypowiedź nauki na ten temat w ponad stuletniej historii nauki prawa procesowego cywilnego. Około pół roku temu dane mi było – jako sprawozdawcy – podejmować uchwałę, która została w całości oparta na myśli Sędziego Niejadlika zawartej w tej książce. Zachowam w pamięci tę uchwałę jako „uchwałę imienia Sędziego Jana Niejadlika”.
          Wspomnę jeszcze o jednym fakcie z Jego kariery. Sam mówił, że może najważniejszym…
          Rok 1990, rok ustrojowego przełomu. Sędziowie Sądu Najwyższego poddani zostali trudnej próbie weryfikacji. W odnowionym składzie Sądu Najwyższego odrodzonej Rzeczypospolitej mogli się znaleźć tylko sędziowie najwybitniejsi, prawi i nieskompromitowani, godni najwyższego społecznego zaufania. Sędzia Niejadlik zbliżał się wtedy do emerytury, miał blisko 70 lat, zbierał się do odejścia, nie liczył, że ktoś zechce Go pozostawić w Sądzie na kilka miesięcy. I wtedy stała się „rzecz bardzo sprawiedliwa”. Sędzia Niejadlik i Jego dorobek został doceniony; znalazł się w wąskim, zaszczytnym gronie 11. sędziów Izby Cywilnej, którzy zachowali prawo orzekania w Sądzie Najwyższym Trzeciej Rzeczpospolitej. Pamiętam Jego radość, ale pamiętam też radość i dumę Jego uczniów. Dzięki temu zdarzeniu – choć w Sądzie Najwyższym pozostał jeszcze tylko 8 miesięcy, do dnia 31 marca 1991 r. – miałem honor, jeden z Jego uczniów, zasiąść razem z Nim za stołem Sądu Najwyższego, podejmować uchwały i wydawać wyroki. To nieczęsty wypadek, że uczeń i jego mistrz spotykają się w jednym składzie Sądu Najwyższego. Miałem także zaszczyt uczestniczyć w ostatnim posiedzeniu sądowym Sędziego Niejadlika w dniu 8 lutego 1991 r. i składać podpis pod Jego ostatnim wyrokiem.
          Poznałem Pana Sędziego Niejadlika w 1971 r. Był wykładowcą w naszej wesołej, aktywnej i później przez Niego bardzo lubianej i często wspominanej grupie aplikantów sądowych rocznika 1971-1973. Potem został naszym formalnym opiekunem i „aniołem stróżem naszych karier”. Usposobionego „karnistycznie”, od pierwszego wykładu zaraził mnie prawem cywilnym, szczególnie procesem cywilnym. Jakimś magicznym sposobem pokazał piękno tej na pozór nieatrakcyjnej i dość hermetycznej dziedziny prawa, jej jurydyczne uroki. Ta „choroba” pozostała we mnie do dziś. A potem zostałem Jego aplikantem. Zobaczyłem jak sądzi, jak orzeka, jak pisze uzasadnienia. Pamiętam Go dobrze z tych czasów; połączenie powagi, twardości i surowości sędziego rewizyjnego z wielką dobrocią człowieka prawego i sprawiedliwego.
          Miał procesową charyzmę.
          Zaufał mi i odtąd mentalnie, prawniczo byliśmy razem. Był moim mistrzem, moim sędziowskim guru. Wielokrotnie doradzał mi w rozmaitych sprawach zawodowych. Już wtedy, w latach 70., wiedziałem, że trudnej sztuki sędziowskiej nie można nauczyć się z książek i wykładów, na aplikacji i egzaminach, na kodeksach i zbiorach zasad etycznych. Trzeba mieć autorytety i wzory do naśladowania. To jedyna droga rozwoju. Miałem wielkie szczęście taki wzór i autorytet napotkać oraz zyskać Jego życzliwość, a potem pewnie przyjaźń. Zawsze chciałem Mu dorównać, ale to było bardzo trudne. Niemożliwe… Mam nadzieję, że chociaż nie przyniosłem mu wstydu.
          Śp. Jan Niejadlik był Dobrym Człowiekiem. Miał piękne, ale niekiedy niełatwe, pracowite życie. Był samotnikiem, nawet mizantropem. Dla obcych zdawał się być nieprzystępny, chłodny, szorstki. Ale to był tylko mur, skorupa, za którą się chował, za którą krył swą nieśmiałość i skromność. Jeśli komuś udało się ją przebić, wyłaniał się Człowiek ciepły, otwarty, czuły, nader wrażliwy i wręcz niespotykanie spolegliwy.
          Pozostawał w stanie spoczynku 15 lat. Ale wciąż pracował. Miał spokojną starość. Zawsze mógł liczyć na naszą pomoc i troskę; w ten sposób dawał nam szansę spłaty długu, jaki u Niego zaciągnęliśmy. Pod koniec życia spotkał przyjazną, dobrą osobę, która pomogła mu znosić codzienne trudy podeszłego wieku.
           Nie umarł samotny.
          W Sądzie Najwyższym zasiada dzisiaj siedmioro sędziów – w tym trzech w Izbie Cywilnej – wychowanków Sędziego Niejadlika, Jego aplikantów z Sądu Wojewódzkiego w Krakowie. Wielu z nich orzeka także w Naczelnym Sądzie Administracyjnym i w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie.
           Pozostawił trwały ślad. Zachowamy Go w naszej pamięci na zawsze.
Jacek Gudowski