Panią Sędzię Alicję Nalewajko poznałem na początku 1957 r., gdy aplikowałem w Sądzie dla m.st. Warszawy. Pani Sędzia była już wtedy sędzią Sądu Wojewódzkiego. Mówiono o niej jako osobie niezwykle zdolnej, czego wyrazem było m.in. to, że w ciągu trzech lat ze stanowiska sędziego sądu powiatowego – taka wtedy była najniższa jednostka organizacyjna sądów – awansowała na stanowisko sędziego Sądu Wojewódzkiego. Była cywilistką; w wydziale, w którym orzekała, miała opinię najzdolniejszego sędziego cywilisty w okręgu. Spotkałem się z tą opinią, gdy byłem jeszcze aplikantem w sądzie, w którym Jej koleżanka była przewodniczącą wydziału cywilnego. Pani sędzia Alicja Nalewajko, mimo swoich zdolności, upływu lat, który zwiększał jej kompetencje i doświadczenie zawodowe, nie mogła awansować do Sądu Najwyższego. Mówili o tym różni sędziowie, z którymi się stykałem. Wyłączano ją z grona kandydatów, ponieważ Jej postawa była apolityczna. Była apolityczna w bardzo radykalny sposób. Poza związkiem zawodowym, nie należała do jakichkolwiek innych organizacji społecznych, których wówczas, jak wiadomo, było sporo (exemplum: Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej) i zapisanie się do którejkolwiek z nich było jednak pewnym aktem – co prawda niepowodującym jakichś istotnych skutków – wskazującym na pozytywny stosunek do rzeczywistości.
Z dorobkiem Pani Sędzi Alicji Nalewajko spotkałem się w szczególnych okolicznościach, w 1975 r., gdy byłem sędzią wizytatorem ds. nieletnich w Sądzie Wojewódzkim dla m.st. Warszawy i dostałem polecenie przygotowania wniosku o przyznanie Jej Złotego Krzyża Zasługi. Przeczytałem akta osobowe, w których wyraźnie zaznaczano Jej niechęć do jakiegokolwiek zaangażowania politycznego. Użyto bardzo charakterystycznego słowa: „niedotykalska”. Trudno powiedzieć – z racjonalnego punktu widzenia – co w opinii o sędzi może takie słowo oznaczać. Po prostu, Pani Sędzia Alicja Nalewajko nie nawiązywała bliższych kontaktów z osobami, z którymi – na płaszczyźnie zawodowej – w Sądzie Wojewódzkim się stykała. Niska kultura wielu sędziów pochodzących z tzw. awansu społecznego, nieraz tylko po niepełnej szkole średniej albo kilkunastu miesiącach tzw. szkoły dla sędziów w Józefowie, powodowała, że Pani Sędzia Alicja Nalewajko, ceniąca własną intymność i suwerenność, nie chciała mieć z tymi osobami nic wspólnego.
Apolityczność Sędzi Alicji Nalewajko była specjalnego rodzaju. Gdy w 1981 r. na terenie sądów warszawskich powstała „Solidarność”, Pani Sędzia była jedną z nielicznych sędziów Sądu Wojewódzkiego, którzy zgłosili do niej akces. Była to decyzja niełatwa. Ówczesny Prezes Sądu Wojewódzkiego dla m.st. Warszawy był człowiekiem ściśle związanym politycznie z ugrupowaniem rządzącym i – jak sam słyszałem – powiedział wtedy w Ministerstwie Sprawiedliwości (byłem tam przewodniczącym związku „Solidarność”, największego w Ministerstwie) – że włosy mu na dłoni wyrosną, jeżeli w jego Sądzie powstanie „Solidarność”. A „Solidarność” nie tylko powstała, ale była jedną z najmocniejszych organizacji w sądach na terenie całego kraju.
Pani Sędzia Alicja Nalewajko działała w „Solidarności” do czasu rozpoczęcia stanu wojennego w sposób legalny. Gdy wybuchł stan wojenny, przeprowadzono akcję wymuszania na sędziach oświadczenia, że jeżeli to będzie prawnie możliwe, wystąpią ze związku. Świadek rozmowy Prezesa Sądu Wojewódzkiego z Panią sędzią A. Nalewajko opowiadał mi o jej przebiegu. Prezes Sądu Wojewódzkiego, którego zmuszono do tego rodzaju rozmów, zwrócił się do Pani Sędzi ze słowami: „Pani Sędzio, ja wiem, że Pani nie podpisze żadnego oświadczenia, ale ja bardzo Panią proszę, żeby Pani chociaż kiwnęła głową, że Pani wystąpi z »Solidarności«, jeśli to będzie możliwe”. Pani Sędzia Alicja Nalewajko oczywiście odmówiła nawet kiwnięcia głową. Nie była zresztą odosobniona. Różne inne osoby, nieraz będące w dramatycznej sytuacji życiowej, nie godziły się na tego rodzaju kompromis.
Jak powiedziałem, Pani Sędzia Alicja Nalewajko nigdy nie zajmowała się działalnością polityczną, aż do 1981 r. Działalność w związku zawodowym „Solidarność” w Sądzie Wojewódzkim była zresztą specyficzna; była polityczna w tym sensie, że członkowie „Solidarności” domagali się gwarancji niezawisłości sędziowskiej. Mimo wszystko, Pani Sędzia Alicja Nalewajko była w tamtym czasie doceniana. W 1980 r. otrzymała Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski; po prostu wypadało tak wybitnego sędziego czymkolwiek usatysfakcjonować, skoro nie może się znaleźć w Sądzie Najwyższym, w sądzie, do którego predestynowały Ją kwalifikacje.
Opowiem jeszcze o jednym wspomnieniu ściśle związanym z Panią Sędzią Alicją Nalewajko. W 1988 r. rozpoczęły się rozmowy Okrągłego Stołu i w ich dalszej fazie, już chyba pod koniec roku, okazało się, że podstolik dotyczący prawa i sądów, któremu miałem zaszczyt współprzewodniczyć, nie mieści się w Pałacu Rzeczpospolitej przy Krakowskim Przedmieściu, późniejszym Pałacu Prezydenckim. Wobec tego zaproponowano, aby przenieść jego obrady do Ministerstwa Sprawiedliwości. Dla wielu osób Ministerstwo Sprawiedliwości było symbolem najgorszej strony władzy Polski Ludowej, ale ja, pracując w Instytucie Badania Prawa Sądowego, miałem – głównie ze względu na sąsiedztwo lokalowe – kontakty z sędziami i innymi pracownikami Ministerstwa, o których, po różnych kontaktach w „Solidarności”, nie miałem aż tak złego zdania. Ale wielu z nich czuło się skrępowanych, dlatego spotkaliśmy się najpierw poza Ministerstwem i dopiero zgromadzeni, grupą weszliśmy na jego teren. Ku naszemu zaskoczeniu na podjeździe Ministerstwa kłębił się powitalny tłum kilkudziesięciu osób, składający się głównie z woźnych, sprzątaczek, kierowców i innych osób, które należały do „Solidarności”, ale nie zostały usunięte, bo oczywiście nie były uważane za niewygodne lub niebezpieczne politycznie. Ten tłum czekał na nas, a wśród nich była Pani sędzia Alicja Nalewajko z ogromnym bukietem pąsowych róż. Była to ewidentna demonstracja, w związku z czym pierwszy zastępca Ministra Sprawiedliwości Tadeusz Skóra domagał się nawet wszczęcia postępowania karnego o przestępstwo wrogiej manifestacji. Do tego nie doszło, zdarzenia biegły szybko, niemniej efekt, nawet psychologiczny, był bardzo wyraźny. W czasie rozmów w Ministerstwie Sprawiedliwości przede mną stał wielki bukiet pąsowych róż, a po stronie Ministra Sprawiedliwości, współprzewodniczącego, tylko butelka z wodą sodową.
To zdarzenie świadczy o postawie i odwadze cywilnej Sędzi Alicji Nalewajko, gdyż niewiele osób by się wtedy zdecydowało, w tak niewykrystalizowanej sytuacji politycznej, na wyraźne zamanifestowanie swojej postawy i swojego stosunku do rzeczywistości, na którą oczekiwaliśmy.
Pani Sędzia Alicja Nalewajko znalazła się w Sądzie Najwyższym natychmiast po zmianach 1989 r. Na podstawie ustawy z dnia 20 grudnia 1989 r. z całą grupą kilkudziesięciu sędziów przeszła pozytywnie selekcję dokonaną przez Krajową Radę Sądownictwa i została sędzią Sądu Najwyższego w Izbie Cywilnej, gdzie była jednym z najlepiej przygotowanych sędziów do pełnienia tej funkcji. Znalazła się w Izbie Cywilnej oczywiście dziesiątki lat za późno i gdy w 1996 r. skończyła 70 lat Jej służba musiała się zakończyć. Zakończyła się zresztą wysokim odznaczeniem państwowym - Krzyżem Oficerskim Orderu Odroczenia Polski. Byłem wtedy Pierwszym Prezesem Sądu Najwyższego, ale jako kandydat w wyborach prezydenckich przebywałem na urlopie, więc nie mogłem dopilnować, aby przyznano Jej co najmniej Krzyż Komandorski. Panią Sędzię Alicję Nalewajko wszyscy zawsze bardzo szanowaliśmy i liczyliśmy się z Jej zdaniem.
Na koniec przytoczę charakterystyczną dla Niej anegdotkę. W jakiejś bardzo spornej sprawie powołano mieszany skład orzekający Sądu Najwyższego, „siódemkę” składającą się z sędziów Izby Karnej z udziałem sędzi A. Nalewajko jako cywilistki, ponieważ rozstrzygany problem miał odniesienia cywilistyczne. Po wydaniu uchwały jeden z sędziów Izby Karnej tak mi o tej „siódemce” opowiadał: „Panie Prezesie, Pani Sędzia Nalewajko w tak prosty i przekonujący sposób wyjaśniła nam to niezwykle trudne, cywilne zagadnienie, że myśmy je naprawdę zrozumieli”. Podkreślenie kwalifikacji, które pozwalają na proste i przekonujące wyjaśnienie najtrudniejszych problemów prawnych, to największy komplement, jaki można skierować w stosunku do sędziego.
Powszechnie szanowana, lubiana, wyróżniana Pani Sędzia Alicja Nalewajko odegrała w wymiarze sprawiedliwości bardzo pozytywną rolę, zarówno w płaszczyźnie zawodowej, jak i płaszczyźnie ideowej, która charakteryzowała jej postawę i postawę wielu, wielu sędziów sądów warszawskich.
Adam Strzembosz
notował M.M